WIEK: 11 +
INSPIRACJA: Firma kosmetyczna (chyba już nieistniejąca), która nazywała się Global.
PRÓBY REALIZACJI: Gdy byłam w 5 klasie podstawówki, przyszła do naszej szkoły propozycja wzięcia udziału w konkursie na tekst piosenki lub hasło reklamowe dla firmy wymienionej powyżej. Nie mam zielonego pojęcia, czemu moja szkoła brała w tym udział. Pamiętam za to, że mieliśmy na to zadanie mało czasu i że dopadło nas na lekcji muzyki. Pewnie właśnie dlatego zamiast hasła reklamowego wzięłam się za przerabianie znanego hitu dziecięcego pt.:” Była sobie żabka mała” na piosenkę reklamową. Nie pamiętam rzecz jasna całości, ale początek brzmiał mniej więcej tak:
„Była sobie żabka mała
Re re kum kum
Re re kum kum
Co w Globalu tylko prała
Re re kum kum
Bęc
Global, global to jest hit…”
I dalej mnie pamięć zawodzi. Szkoda, bo pewnie kontynuacja była równie fascynująca. W każdym razie praca prawie-twórcza się odbyła, nasze przysłowiowe „wypociny” zostały zebrane i wysłane gdzie trzeba. I oczywiście wszyscy o tym zapomnieli. Minęło trochę czasu. Pewnego dnia, jak to w każdej szkole zostaliśmy wywleczeni z lekcji na dodatkowy apel. Nie bardzo wiedzieliśmy co się dzieje, ale oczywiście cieszyliśmy się z bonusowego czasu wolnego. Protestów w każdym razie nie było. Cała szkoła zebrała się na sali gimnastycznej w pełnym napięcia oczekiwaniu. Przyszła Pani Dyrektor i po krótkim wprowadzeniu i powitaniu wyjaśniła wreszcie o co chodzi. Jak się domyślacie, chodziło o konkurs! Kilka osób z mojej szkoły dostało jakieś wyróżnienia. Jedną z tych osób byłam, wyobraźcie sobie, ja. Ponieważ to był pierwszy i jeden z dwóch razów w życiu, kiedy coś wygrałam, byłam bardzo zaskoczona. Nie dziękowałam rodzinie i Bogu, bo wzruszenie odebrało mi głos. Pamiętam uścisk dłoni prezesa i reklamówkę, którą dostałam. Prócz sławy i chwały były bowiem w tym konkursie nagrody! Reklamówka zawierała to, co potrzebne każdemu dziecku: 6 płynów do kąpieli, proszek do prania, płyn do mycia naczyń i mydło. Mama w każdym razie była wniebowzięta.
KONTYNUACJA: Próbowałam swoich sił jako tekściarz chyba jeszcze w liceum, ale ta droga była wybrukowana porażkami. Ostatnio przyjechał do mnie Krzysiek (ten odpowiedzialny za gitarową fascynację) i mi przywiózł swoją piosenkę, do której nikt nie może dopisać tekstu. OO! -zawołała moja ambicja. Skleciłam zwrotkę i refren, pokazałam mężowi, a on na to, że podoba mu się jeden wers. To było jakiś miesiąc temu. Nadal tworzę…
UWAGI DODATKOWE: Raczej nie zostanę Osiecką ani Poniedzielskim, ale na pewno będę się starać.
UWAGI DODATKOWE 2: Sprawdziłam, firma-bohater istnieje do dziś, a w 1993 roku uruchomiła w moim rodzinnym mieście fabrykę kosmetyków. I wszystko jasne. To z pewnością mój wkład twórczy sprawił, że firma nadal działa. Powinnam się upomnieć o tantiemy?!
Na poważnie:
twórz, twórz, ja poczekam :) jasik
OdpowiedzUsuń:D:D:D naprawdę się staram. Mam już 4 wersję:D
OdpowiedzUsuń