INSPIRACJA: Pierwsza wizyta nad morzem; popularna, choć niezbyt sympatyczna bajka dla dzieci oraz nieopatrzne stwierdzenie taty, że w wodzie czuję się jak ryba w wodzie...
PRÓBY REALIZACJI: Usilne moczenie się w absolutnie każdym zbiorniku wodnym (włączając kałuże) z nadzieją na wyrośnięcie pięknego turkusowego ogona... Niestety szybko zrozumiałam, że moje marzenia są raczej niespełnialne, a sam ogon nie wystarczy do przeżycia pod wodą (próby podwodne w wannie). O możliwości posiadania skrzeli przez dwunożnych dowiedziałam się dużo później z takiego okropnie niedobrego filmu z panem Costnerem, ale było już zdecydowanie za późno...
KONTYNUACJA: Do dziś czuję się w wodzie jak ryba. I nadal lubię (niektórzy twierdzą, ze to obsesja) kolor turkusowy.
UWAGI DODATKOWE: Dla tych, co nie rozumieją jak można chcieć zostać syrenką - dla mnie syrenka była jak strażak. O!
a więc taka jest geneza twojego uwielbienia dla koloru turkusowego.... zawsze sie nad tym zastanawialem.
OdpowiedzUsuńja.