INSPIRACJA: Liceum
PRÓBY REALIZACJI: Nie lubiłam
swojego liceum. Nawet bardzo nie lubiłam. Ale jedno muszę mojej szkole średniej
przyznać – dzięki niej dowiedziałam się o ilu trylionach rzeczy jeszcze nic nie
wiem. Ludzie nazywają to poszerzaniem horyzontów. Mój horyzont zupełnie zniknął
mi z horyzontu przez te 4 lata. Gdy kończyłam podstawówkę byłam przekonana, że
chcę być nauczycielką angielskiego. Moja przyszłość rozkładała się przede mną
jak jasne, idealnie położone szkolne linoleum. Gdy kończyłam liceum wiedziałam tylko,
że nie chcę iść na prawo, politologię, historię ani medycynę. Wszystko inne było
w zasięgu moich zainteresowań. Nazwa "kulturoznawstwo" podobała mi się najbardziej.
KONTYNUACJA: Nie dostałam się na
kulturoznawstwo. Egzamin ustny pamiętam jak przez bardzo gęstą i upokarzającą
mgłę. Kołacze mi się w głowie, że przepytywało mnie 6 osób, że obrus był
zielony i że były w nim dziury.
Doskonale pamiętam za to kluczowe pytanie, jakie zadał mi spec od antropologii.
Zapytał mnie: „Czemu ludzie uciekali z pierwszych pokazów braci Lumière?”. Możecie się
śmiać, ale zamurowało mnie to pytanie. Nie mam zielonego pojęcia co
odpowiedziałam, ale na pewno była to odpowiedź niezadowalająca (pierwszy i
ostatni raz w życiu dostałam za ustna odpowiedź 0 punktów). To
była moja największa naukowa porażka. Teraz wiecie i możecie mnie tą wiedzą szantażować.
UWAGI DODATKOWE: Skończyłam
studia 6 lat temu. Od tego czasu nie mogę zdecydować się na żadne studia
podyplomowe. Odkryłam lukę na rynku. Nie ma studiów, które polegałyby na
oglądaniu seriali. A mój obecny plan na przyszłość jest taki, że znajdę pracę,
w której będą mi płacić za oglądanie seriali. No ale muszę mieć jakiś papier
potwierdzający, że wiem jak to się robi, nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz