INSPIRACJA: Różni tacy.
PRÓBY REALIZACJI: Ponieważ do
dnia 30. urodzin (które wypadły w tym roku jakoś na początku września) nie
udało mi się znaleźć sensu życia, postanowiłam dla odmiany zgłębić jego
bezsens. A jakaż dziedzina jest
najlepsza do tego typu badań? Literacka, rzecz jasna. Arcydzieła literatury
pięknej prześcigają się w prezentowaniu naocznych przykładów, że absolutnie
WSZYSTKO jest bez sensu. Wystarczy spojrzeć na pierwsze z brzegu życiowe tematy najczęściej w niej odzwierciedlane:
Miłość – bez sensu – kończy się
albo tragedią albo nudą. Tematy pokrewne: rozstanie, śmierć, okaleczenie.
Śmierć – bez sensu – żeby nie
wiem jak się ktoś starał, nie przeskoczy.
Człowiek – bez sensu – temat
rzeka; nie nadążysz, choćbyś się skichał.
No i tak. Jakby się ktoś z moją
tezą nie zgadzał, nie szkodzi. Niech tam sobie żyje w zaprzeczeniu. Warto
zauważyć, że jeśli jakiś kawałek literatury nie chce
uchodzić za piewcę bezsensu, ucieka w tak zwane niedopowiedzenie albo ewentualnie abstrakt. Wygodne!
KONTYNUACJA: Jako fan zarówno
sensu jak i bez, postanowiłam dołączyć do rzeszy „oczo-zamydlaczy” i się w tej
kwestii wypowiedzieć na swój sposób poprzez formę literacką. Czy ona piękna, to
nie wiem. Na razie tworzy się i dynamicznie zmienia. Nie znajduję słów na
opisanie gatunku swoich wytworów. Na myśl przychodzi mi jedynie wyrób literaturopodobny.
UWAGI DODATKOWE: Pobocznym
skutkiem bycia pisarzem jest pozorne nadawanie sensu straconym godzinom.
Wspaniałe!
UWAGI DODATKOWE 2: Jako pisarz
uważam, iż kasza jaglana jest dobra tylko z rana.
UWAGI DODATKOWE 3: Jako piewca
lenistwa i wytrawny tego zajęcia uprawiacz, przepraszam stałych czytaczy za
przerwy w blogowaniu. Tak to już jest, jak się jest pisarzem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz