niedziela, 18 grudnia 2011

21. ORGANIZATOR WESEL

WIEK:26 +
INSPIRACJA: unknown

PRÓBY REALIZACJI: Od dzieciństwa nie lubię wesel. Gdyby ktoś przeprowadził na mnie psychoanalizę na pewno okazałoby się, że to przez traumę z dzieciństwa. W zasadzie psychoanaliza nie jest potrzebna. Trauma nie jest utajona. Doskonale pamiętam, co mi obrzydziło wesela na całe życie. Miałam wtedy może z 6 lat. To był pierwszy ślub i pierwsze wesele na jakim byłam. Jak to zwykle bywa, na poczatku zabawy, jeszcze przed pierwszym tańcem, goście weselni dostawali rosół. Nic nie zapowiadało tragedii. Siedziałam sobie grzecznie między mamusią i tatusiem, skupiona i pełna oczekiwania na tańce. I nagle poczułam wilgoć na głowie. Wilgoć była gorąca i miała w sobie długie kluski. Musiałam wyglądać przeuroczo ze zwisającym smętnie makaronem zaczepionym o kokardę. Całe szczęście zupa nie była wrząca, gdy na mnie ladowała. Nic mi się nie stało, ale moje upokorzenie było wielkie. Nie bardzo pamiętam co działo się PO rosołowym kryzysie. Na pewno w grę wchodził płacz i zawodzenie. Staram się wyprzeć to wspomnienie z pamięci. To zbyt bolesne. Tak czy owak, od tamtej pory nie lubię wesel.
Ale mój zmysł organizatorski na myśl o porządkowaniu chaosu związanego z przedślubną gorączką odczuwa lekkie drżenie kolan.

KONTYNUACJA: Przez jakiś czas bardzo poważnie myślałam o pracy w tym zawodzie. Myślę, że byłabym świetna. Najlepszym przykładem był mój własny ślub. Przygotowania zajęły mi jakieś 2 i pół dnia. Najwięcej czasu zajęło zgłaszanie się do Urzędu Stanu Cywilnego i kupowanie butów. Reszta poszła jak z płatka. Ślub trwał 8 minut, gości było 34, obiad w pobliskiej restauracji załatwił Tata, bukiet Mama, fotografowali nas goście. To był najlepszy ślub jaki mogłabym sobie wymarzyć.


UWAGI DODATKOWE: Mimo wielkiej niechęci do zabaw weselnych w ciągu ostatnich 5 lat byłam na kilkunastu i na wszystkich świetnie się bawiłam. Podejrzane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz