*nie mylić z
NARZECZONĄ KSIĘCIA (o tym będzie kiedy indziej)
WIEK: 4+
INSPIRACJA: Walt
Disney najprawdopodobniej
PRÓBY REALIZACJI: Nie jest to nowo odkryta
prawda, że księżniczki zajmują wysoką pozycję w hierarchii dziewczęcych marzeń.
Zastanawiam się czemu tak jest, bo przecież mają zazwyczaj ciężkie i nudne
życie (ukrywane pod stwierdzeniem: „I żyli długo i szczęśliwie”). Tak czy owak,
na pewnym etapie swojego rozwoju chciałam być księżniczką. Nie mogę być tego
pewna, ale wydaje mi się, że to atrybuty księżniczkowatości pchnęły mnie w tę
stronę. Księżniczki zawsze mają ładne sukienki (nawet jak się je nazywa
łachmanami), są gibkie i smukłe oraz są posiadaczkami długich pięknych włosów
(zazwyczaj!). Ta ostatnia cecha rozpalała moją wyobraźnię najbardziej. Sama,
jako cztero czy pięciolatka, nie zdążyłam sobie jeszcze wyhodować własnych, więc je sobie
dorabiałam. Za pomocą pieluch mojego brata. Wyglądało to mniej więcej tak:
(na zdjęciu z ukochanym księżniczkowym misiem i w gustownej biżuterii)
KONTYNUACJA: Jak byłam trochę starsza znałam
tylko księcia Williama. Podobał mi się. Był niewiele starszy ode mnie i nie był rudy. Przemknęło
mi parędziesiąt razy przez myśl, że mogłabym zostać jego żoną. Ale potem zaczął
łysieć (czy ktoś słyszał o łysym księciu?) i znalazł sobie jakąś Kate. Ehhh.
UWAGI DODATKOWE: Ciekawe, że często w parze z
księżniczką idzie żaba.
UWAGI DODATKOWE 2: Mój mąż mówi na mnie żaba.
Życzliwi sugerują, że może powinien mnie wreszcie pocałować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz