poniedziałek, 14 stycznia 2013

51. KRAWCOWA

WIEK: 30 +

INSPIRACJA: Urodzinowe wróżki (czyt. Rodziciele)


PRÓBY REALIZACJI: No i stało się. W końcu padłam ofiarą własnych dążeń samorozwojowych, które z taką radością Wam tu opisuje od jakiegoś już czasu. Do rzeczy. Moja Szanowna Mama, zaniepokojona ciszą jaka zapanowała w tym oto konkretnie wycinku blogosfery, postanowiła dyskretnie mi zasugerować, że chyba czas znaleźć sobie nową obsesję, o której warto byłoby napisać. Wiedziona macierzyńską miłością i chęcią zajęcia mi czymś rąk, wraz z wciągniętym w intrygę Tatą oraz pośrednio Bratem, postanowiła podarować mi na urodziny maszynę do szycia. Tak, moi drodzy. Do szycia. Może Wam się to wydawać zupełnie normalne. Możecie się śmiać, że z powodu otrzymania tak praktycznego i jednocześnie szalonego prezentu robię wielkie halo. Pozwólcie, że wyjaśnię. Otóż nigdy, w najśmielszych nawet fantazjach nie wyobrażałam sobie, że mogłabym nauczyć się szyć. I nie dlatego bynajmniej, że uważam zajęcie to za mało ważne, czy nudne. Wręcz przeciwnie! Jestem głęboko przekonana, że taka umiejętność przydałaby mi się bardzo. Oczyma duszy widzę już pełną podziwu minę Małża, który z wdzięcznością odbiera z moich rąk skrócone idealnie spodnie...

Przyczyna mojego szoku pomieszanego z niedowierzaniem leży gdzieś zupełnie indziej i jest bardzo wstydliwa. Ja po prostu od urodzenia mam przysłowiowe dwie lewe ręce. Ba! Dwie lewe ręce to mało powiedziane. Dwoma rękami (nawet lewymi) osoba utalentowana i rozwinięta manualnie byłaby zapewne w stanie zmajstrować coś wyjątkowego. Coś nieprzeciętnego. A przynajmniej ładnego. Ja się niestety do tych osób nie zaliczam i jeśli chcielibyście otrzymać w prezencie natchniony jakiś bohomaz, nie krępujcie się, możecie go u mnie zamówić już dziś.


KONTYNUACJA: Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała zmierzyć się z tematem. 3 godziny nawlekania igieł i śledzenia przebiegu nici musiały zaowocować jakąś pracą twórczą. Ponieważ było mi szkoda nawet gałganków i szmatek, postanowiłam uszyć coś z papieru. Efekt moich prac widnieje w prawym górnym rogu poniższego zdjęcia. No i to by było na tyle w tym temacie.




UWAGI DODATKOWE:

piątek, 11 stycznia 2013

50. Z cyklu "KTOŚ INNY": IZA


Z okazji pięćdziesiątego wpisu otwieram cykl, ktory będzie moim hołdem dla prawdziwych i nieprawdziwych osób, z którymi chciałam się na coś zamienić.  Dziś w roli głównej i jedynej, moja koleżanka ze szkolnej ławki - Iza!

INSPIRACJA: Iza 

WIEK: 10-14 lat

PRÓBY REALIZACJI: Założę się o paczkę dobrych ciastek, że każdy przynajmniej raz w swoim życiu spotkał chodzącą doskonałość. Z moich obserwacji wynika, że najwięcej chodzących doskonałości pojawia się w naszej okolicy w najbardziej kluczowych momentach życia. Taka chodząca doskonałość jest od nas piękniejsza, mądrzejsza, lepiej się ubiera, jest bardziej popularna, wszechstronniej uzdolniona, milsza i w ogóle jak z innej galaktyki. Pierwszą taką osobą w moim życiu była Iza (wątpię, że to przeczyta, ale jeśli tak, serdecznie ją pozdrawiam!). Iza była moją szkolną koleżanką i dysponowała całym wachlarzem zalet i dodatków, które wymieniłam powyżej. Nie koloryzuję, nie wyolbrzymiam, nie wymyślam. Taka dla mnie była. Mierzalnymi objawami doskonałości  było to, że miała najlepsze oceny w klasie i nigdy nie podpierała ściany na szkolnych dyskotekach. Te argumenty powinny wszystkim niedowiarkom zamknąć usta. 

KONTYNUACJA: Oczywiście życie w cieniu chodzącej doskonałości jest trudne i na dłuższą metę niemożliwe. Z pewnością każdy, kto tego doświadczył, reaguje spazmatycznie na dźwięk pytania: „A co … (tu proszę sobie wstawić stosowne imię i nazwisko) dostała/ł z matmy?”

UWAGI DODATKOWE: Tak sobie myślę, że z racji ogromnej przydatności społecznej jaką maja chodzące doskonałości, powinno się je zwalniać z podatków. 

UWAGI DODATKOWE 2: Dorosłość jest smutna. Smutna, bo pozbawiona obecności istot doskonałych i godnych bezgranicznego podziwu. Istot bez wad i uszczerbków. Istot, które chciałoby się naśladować w każdym, najmniejszym nawet szczególe. 

UWAGI DODATKOWE 3: Całe szczęście jest jeszcze na świecie przynajmniej jedna istota w pełni doskonała. Ja. 

Wspomnień czar ...