WIEK: 11 +
INSPIRACJA: Teleport w Star Trek'u
PRÓBY REALIZACJI: Jako dziecko
bardzo chciałam mieć teleport. Świat był dla mnie dużo mniejszy, ale i tak wydawał się za
duży (podróże koleją były w tamtym czasie prawdziwą udręką). Teleport
rozwiązywał też problem lotów w kosmos (zawsze chciałam zobaczyć Ziemię z
góry!). Jednym słowem, był spełnieniem moich najbardziej nierealizowalnych
marzeń. Niestety, w obliczu braku umiejętności technicznych, zaplecza teoretycznego i braku odpowiednich materiałów zaniechałam prac nad wynalazkiem życia i zajęłam się czymś bardziej
osiągalnym – perpetuum mobile.
KONTYNUACJA: Nie oszukujmy się.
Postęp technologiczny może i jest szybki i gwałtowny, ale i tak nie znajduje
rozwiązań dla najbardziej palących problemów ludzkości. Teleport jest w
powijakach, o nieśmiertelności możemy pomarzyć, przegrywamy nawet z pleniącym
się w narodzie przeziębieniem. A co z zapętlaczem weekendów, skracaczem
poniedziałków, bezwysiłkowym eliminatorem brudu i przenośną windą? No właśnie.
UWAGI DODATKOWE: W liceum jeden z
moich klasowych kolegów pracował nad teleportem w męskiej toalecie
(znacie takie publiczne wucety, w których ściany nie sięgają sufitu i dołem wystają Wam nogi, a górą można podać
papier toaletowy? – mój kolega B. wykorzystał to - wchodził do jednej kabiny i
przełaził górą do drugiej nazywając swój wyczyn teleportowaniem się).
UWAGI DODATKOWE 2: Trzeba to
ludzkości przyznać. Niektóre wynalazki są naprawdę super. Na mojej top-liście
są ruchome schody, tampony i kanalizacja.
UWAGI DODATKOWE 3: Perpetuum
mobile – under construction!
UWAGI DODATKOWE 4: Kurcze, dzieci to mają teraz dobrze, wszystko jest na jutjubie!